baner_foto

Na Drodze Samurajów


O wielkim bogactwie, jakie niosą japońskie sztuki walki
Powrót

O kryzysach – część I

Opublikowano 8.05.2019

我忘吾 WARE WARE WASU “zapomnij siebie i ego”
Kaligrafia wykonana przez Esteban Martinez sensei (Gohitsu Shodo Studio) zamieszczona za zgodą autora.

Wielu ludzi w czasie swojej podróży ze sztukami walki przeżywa rozmaite kryzysy. Niektóre z nich są poważne, inne trywialne, ale każdy sprawia trudności i jest kulą u nogi. Niektóre z nich są spowodowane przez czynniki zewnętrzne, inne przez nasze ego. Różnice charakteru sprawiają, że różnie radzimy sobie z kryzysami. Dla jednych stają się blokadą a dla innych impulsem do zmiany. Co zrobić, by przekuć moment porażki w zwycięstwo?

Po pierwsze, zastanówmy się o co tak naprawdę chodzi z porażką czy kryzysem. Postawmy sobie cel do osiągnięcia i zadbajmy o to, by cel był dobry. Jaki cel jest dobry? Na pewno taki, który pcha nas do przodu. W treningu najlepsze cele to takie, które zorientowane są na nas samych. Jeżeli skupiamy się na czymś z zewnątrz, na przykład porównujemy sie do innych ćwiczących, łatwo o rezygnację, spadek motywacji lub nawet zniknięcie naszego celu, jeżeli taka osoba przestaje ćwiczyć. Na dodatek, jeśli porównujemy się do kogoś innego, zazwyczaj zauważamy tylko część obrazka: widzimy to, co wychodzi mu łatwo, ignorując trudności. Nie bierzemy pod uwagę drogi, jaką ta osoba przeszła. Obce pozostaje dla nas to, jakie miała wcześniej doświadczenia i wynikające z nich umiejętności. Nie zauważamy, że zazwyczaj startujemy zupełnie z innego miejsca.

Ustalmy więc na potrzeby tego artykułu, że celem powinniśmy być my sami. Co konkretnie? Znowu, szukamy mądrego celu opartego o nas samych.

Możemy założyć sobie jakieś osiągnięcie. Stopień, certyfikat... ale to też bywa złudne. Zdając egzamin wcale nie musimy być z niego zadowoleni, dostając certyfikat wcale nie podnosimy swojej samooceny. Uniwersalniejszym celem byłoby, żeby być lepszym niż byliśmy dzień wcześniej. Choć hasło jest ładne i jestem jego wielkim zwolennikiem, trudno jest to zmierzyć i nie zawsze zauważamy swój progres, zwłaszcza w cięższym dla nas momencie.

Jest jednak cel, którego możemy się trzymać zawsze, i co najwyżej wspomagać się pozostałymi wymienionymi. „Dawać z siebie wszystko”. Nawet, jeśli nie od razu widzimy wyniki, z takim podejściem możemy być z siebie zadowoleni po treningu, a widoczne efekty na 100% pojawią się prędzej czy później. Łatwiej będzie nam zdobyć szacunek i akceptację grupy i to też będzie widocznym sygnałem naszego postępu.

Ważne, by nie podchodzić do siebie jedynie krytycznie. Należy doceniać swoje osiągnięcia i obserwować porażki. Ludzi brać sobie za wzór, nie wyznacznik. Motywować się sukcesem innych, zamiast nim dołować. Przecież jeśli im się udało, to mi tez może, prawda?

Każdy z nas ma różną drogę, predyspozycje, możliwości i punkt startowy, ale każdy ma też miejsce dla siebie. Jeśli chcemy być z siebie zadowoleni, musimy pracować nad sobą tak, by przed samym sobą móc powiedzieć – daję z siebie wszystko. Jeśli na innych będziemy patrzyli jako na drogowskaz, nie zwierciadło do porównywania siebie, będziemy odnosić większe sukcesy i łatwiej nam będzie radzić sobie w trudnych momentach.
Powrót